Dojrzałe banany zmieszane z słodką wanilią.
Zapach z wycofanej kolekcji The Kitchen Canister Line.
Banan tak, ale suszony. Liczyłam raczej na świeżego ze śmietankową nutą. Może na ciepło pokaże inne oblicze.
Cheza napisał:
Banan tak, ale suszony. Liczyłam raczej na świeżego ze śmietankową nutą. Może na ciepło pokaże inne oblicze.
I co, jak po odpaleniu?
Dla mnie to jest zapach bananów smażonych w cieście naleśnikowym podanych z gałką waniliowych lodów :) Czyli taki banan po obróbce termicznej - słodko-ciastowy no i te lody :) Mmmm.
ciekawostka: paliłam go w letni wieczór gdy zachciało mi się słodyczy w powietrzu i dało się wytrzymać :)
Dla mnie to ciepłe ciasto bananowe z kremem, bardzo mocny, wyrazisty zapach. Plus na czystość i przestrzenność aromatu, pięknie rozchodzi się po pomieszczeniach. Do tego kremowa nuta. Zapach realistyczny, pachnie jak słodkości dopiero co wyjęte z piekarnika. Na jesień/zimę i chandrę wosk będzie idealny. Na wiosnę/lato może być za słodki i zbyt ciężki.
Póki co mój ulubiony zapach z Kringle.
Dla mnie to realistyczny zapach banana z charakterystyczną dla tego owocu nutą goryczy. Do tego ciutka wanilii. Pięknie rozchodzi się po pomieszczeniach - u mnie nie pachnie jedynie przy samej świecy; wystarczy odejść kawałek i czuć ciasto bananowe :)
Jesuuu, nie, co za SMRÓD, coś obrzydliwego, stare przepocone skarpety, wstrętne. :vomit:
Kringle i banany to pomyłka, Banana Bread też był daremny.
Cudowny zapach, słodki, ciepły, wprost idealny na zimę.
Na sucho dość wyraźnie czuć banany, natomiast po rozpaleniu czuć strasznie intensywne kremowe ciasto z pieczonymi bananami i wanilią. Jak na razie jest to mój pierwszy ulubieniec z tej serii, w moim odczuciu zapach jest bardzo słodki i strasznie intensywny, więc zapewne nie każdemu przypadnie do gustu :)
Niestety nie przypadliśmy sobie do gustu. Na sucho czuję banany, odrobinę przypraw, coś kremowego... Po rozpaleniu zapach pokazuje swoje drugie oblicze, czyli przepocone skarpetki i nutkę czegoś, czego nie potrafię zidentyfikować, ale źle mi się kojarzy... Innymi słowy - nie, dziękuję ;)