Wrażenia po zużyciu połówki wosku - zapach świetnie wpasowuje się w jesienną aurę, czuć w nim szałwię, mokre liście a to wszystko osłodzone dojrzałą gruszką. Jest z tych chłodnych i mokrych zapachów, ale nie jest klonem zapachów typu Nature's Paintbrush czy November Rain, nie ma w sobie nutki męskich perfum. Intensywny i bardzo klimatyczny, będzie ponowny zakup

Przede wszystkim zapach jest bardzo trudny do rozgryzienia - nie znając nut zapachowych trudno mi wyczuć, czy jest bardziej owocowy, powietrzny, a może liściasty? To połączenie nie przywołujące mi na myśl nic konkretnego związanego z naturą. I to niestety przemawia odrobinę na niekorzyść tego zapachu. Chciałabym Wam powiedzieć, że podczas palenia czuję się jak na wczesnoporannym spacerze po parku, ale wcale tak nie jest. Na pewno jest to zapach świeży, ale jednocześnie odrobinę słodki. To co wyczuwalne jest na początku to słodycz i właśnie owocowa nuta (gruszka). Na drugim planie czuć szczyptę odświeżających nut (mięta, szałwia, eukaliptus). Zapach, pomimo że nie kojarzy mi się z powietrzem, to zdecydowanie jest zapachem który faktycznie najlepiej się pali w godzinach porannych, na wieczór może okazać się zbyt delikatny. Moc świecy oceniam na co najwyżej średnią.

Pełna recenzja:
http://woskomania.blogspot.com/2016/12/ … g-air.html

Dla mnie również zapach-dziwak .
Myślę ze największy problemem dla mnie w nim jest ta słodka gruszka - ulęgałka. Lubię owocowe zapachy ale podczas palenia ten słodki gruszkowy ulepek jednak trochę przeszkadzał w połączeniu z ziołową resztą. Swoją drogą ja również bez przeczytania na stronie YC jakie CMA ma w sobie nuty zapachowe bym ich za bardzo nie odgadła .
Testowałam paląc sampel w kominku, moc bardzo średnia.
Każdemu czytającemu ten wątek jednak polecam na wypróbowanie choćby raz, ze względu na tą jego zapachową oryginalność, IMHO rzadko spotykaną u Yankee.